…to brak czegokolwiek… więc o czym tu pisać?… ale spróbujmy… choćby to, że lepszy jest rydz (pocieszenie przy niewielkim zysku)… a także to co Sokrates wiedział (podkreślenie własnej niewiedzy)… to co w przyrodzie nie ginie (pocieszenie przy zgubieniu czegoś)… czasami jest tu po nas (bezużyteczna obecność), czasami z tego zrobić coś jest sztuką (pochwała czyjejś zaradności), czymś co łatwo nie przychodzi (wymóg ciężkiej pracy), czymś co ludzkie/boskie nie jest nam obce (wychodzi Szydło z worka), a rzeczownik ten, używany na przykład jako odpowiedź na zapytanie “co?”, jest potocznie zastępowany niekiedy przez: figa, gówno, pstro, nici, guzik, zero…
…nic narażone jest na nielogiczność… bo na przykład:
nic nie działa, – podwójna negacja, niebezpieczna, bo prowadzi właściwie do aprobaty,
wszystko nie działa, – pojedyncza negacja, poprawnie,
wszystko jest zepsute – bywa najpoprawniejsze.
… czasownik może być unicestwiać… z tym, że nie realny, bo, jak juz wspomniano, nic w przyrodzie nie ginie… (do licha – wyszła mi podwójna negacja, czyli wszystko w przyrodzie ginie, a to nie prawda)… ale na przykład w języku angielskim takie podwójne negacje nie są dopuszczalne…
nothing works,
everything does not work,
everything is out of order.
… a to nic to tak jak by negatyw położyć na fotografii z niego zrobionej… i wtedy zobaczymy jedną równomierną czerń, nic dla nas nie znaczącą, nie przemawiającą…
… i trzeba uwazać, bo nic może byc czymś potężnym… na przykład materia z antymaterią razem tworzą nic, ale jak ktoś ten stan równowagi potrąci umiejętnie, lub niechcąco, to monumentalna energia się wyzwoli i może wiele tragedii sporządzić… a we wszechświecie są niewyobrażalnie duże przestrzenie puste (1)… nic tam panuje…
… narysować nic też się nie da… raz w przedszkolu dzieci miały narysować dziurę, a pani się naśmiewała, bo dzieci rysowały deskę, skarpetkę, spodnie, ząb, ale samej dziury nikt nie potrafił narysować, to tak jak Van Gogh mocował się z pokazaniem wiatru i namalował wiele różnych rzeczy w takim ruchu, który u widza wysugerowywał słowo wiatr… pani, na końcu, dzieci pocieszyła, że są rzeczowniki symboliczne, jak na przykład szczęście, zimno, nienawiść, które nie mają swojego obrazu… trzeba je obrazować pośrednio… a to już jest sztuka…
… nic w matematyce, to zero… nim zero wymyślili było dużo kłopotu… a rzymskie cyfry do dziś zera nie mają (I, II, III, IV, V, VI, VII …) … widać jak kluczowe znaczenie ma nic (zero) w matematyce, która przecież maniery wszechświata ilościowo opisuje…
… w 1998 roku nakręcono polski film fabularny “Nic”… smutna historia, w której Hela (2) zakopywuje swojego noworodka… przyłapana i zapytana co ma na swoją obronę, odpowiada: – “nic…”
… ale jest to też miara ilości alkoholu (3)…
… “termodynamicznie”, takie nic jest bardzo wartościowe… bo odróżnia się od otaczającego nas pospolitego środowiska wypełnionego czymś… nic tkwiące w taki środowisku, powoduje więc wartościową różnicę, która jest różnicą potencjałów, z prawdopodobieństwem wykorzystania, na przykład dla produkowania energii…
… choćby próżnia… pomijając taką częściową, którą mają w głowie ludzie wieżący w swój wpływ na klimat… okazuje się mieć określoną wartość… ba! Termodynamika wyliczyła, że wartość ta jest iloczynem objętości próżni i ciśnienia w jej otoczeniu… na przykład 1 m3 próżni ma na Ziemi około 100 kJ (kilodżuli) …
… mowią, że nic dwa razy się nie zdarza… nawet był film “Cud zdarza się raz”… piękni i młodzi zakochują się w niemal rajskiej scenerii plaż nadmorskich… ale wybucha wojna…
… inne zastosowanie słowa nic jest w opisach ustrojów politycznych… i tak w komuniźmie wszyscy mają wspolne nic… w socjaliźmie wszyscy mają po równo niczego… w socjaldemokracji wszyscy mają po równo niczego, ale partia ma więcej… w kapitaliźmie wszyscy mają coś mimo, że niektórzy więcej od innych, ale ci co mają mniej chcą zmienić ustroj na jeden z powyższych tak, żeby każdy miał nic… na przykład dążenie amerykańskich Demokratów, pochodzenia głównie latynowskiego… przyemigrowali oni z krajów nie kapitalistycznych do Stanów… chcą ustrój kapitalistyczny właśnie zamieniać…
… ale też na codzień… jeśli na pytanie “co ci jest kochanie?” usłyszysz “nic” , to pozostają ci dwie możliwości… albo zrobić wszystko to co twoja dziewczyna (4) chce… albo znaleźć się od niej jak najszybciej i jak najdalej… 3
…a w polityce, w Polsce lewica jest nic nie warta, więc Kidawa-Błońska (5) zmienia front… Miecio umiera z ciekawości co z tego wyniknie…
… w słowniku “nic” jest nieokreślonym zaimkiem rzeczowym, sygnalizującym nieistnienie obiektu lub zdarzenia… ale też może być nieokreślonym zaimkiem przysłownym podkreślającym, że zdarzenie miejsca nie miało… może też byc rzeczownikiem, rodzaju nijakiego, wyrażającym przenośnie bezwartościową rzecz lub osoby… nie czyniąc aluzji do polskiej opozycji politycznej… a ponadto rodzi rzeczownik rodzaju żeńskiego: “nicość”, który oznacza pustkę, brak, nieistnienie czegoś (nie wiadomo czego), a synonimem jest “niebyt”… ale to wszystko, to malo… ta nicość rodzi jej filozofię, na temat której wyżywało się, i wciąż sie wyżywa, wielu filozofów… i nie tylko oni wymądrzają się na ten temat… nicość potrąca też koncepcje religijne… używana jest w rozważaniach kosmosu…
… otóż w absolutnej nicości, jeszcze przed powstaniem świata, Bóg istniał i rządzil, jak to teologowie (6) utrzymują… nawiasem, też się czasami, nie na codzień, podobnie przebierałem (7), rektorem będąc… ale fizycy zauważają, że w nicości przecież nic nie może istnieć i koncepcja Boga nie ma sensu, a więc w ten sposób istnienie boskiej nicości unicestwiają… a w rzeczywistości Bóg jest więc tylko produktem naszych umysłów… bo nicośc prawdziwa to nawet przestrzeni nie posiada… a więc całkiem klapa dla teologów… wynurza się tylko ludzka wyobraźnia tajemniczych otmętów powstawania wszechświata (8)… 4
… i w ogóle fizycy twierdzą, że oprócz naszego, jest jeszcze wiele innych wszechświatów… a nasz powstał z cząstki kwantowej, jaką jest elektron… ma on przeraźliwie małą masę i ładunek elektryczny z tym, że nie mówia, kwantową cząstka czego on jest… natomiast, oprócz energii potencjalnej, może mieć kinetyczną, która umożliwia ponoć paradoks, wbrew zasadzie termodynamiki, przerwanie się przez otaczającą barierę potencjału o większej energii… ja raczej wierzyłbym w jakieś bezwładnościowe fluktuacje (typu “niedobór – nadmiar” energii) na niezmiernie małą skalę, przy której zasady termodynamiki może chwilowo się nie spełniają… bo zbiory bardzo małe, łatwo przeliczalne, prawie na palcach, zdolne są do bardzo mało prawdopodobnych sytuacji… dalej już nie będę opowiadać… tylko dodam, że jeżeli nawet Bóg występowałby w sensie stwórcy komosu, materii, to jego objawianie się historią Chrystusa jest przerażająco naiwne i nie do przyjęcia przez zdrowy umysł człowieka… a modlitwy do takiego stwórcy są humorystyczne… w przyszłość wybiegające holograficzne zobrazowanie (9) nieubłaganej kwantowej struktury świata jest objektem, do którego gorliwe modły (10) są kierowane…
… natomiast z punktu widzenia Biblii, to sprawa jest prosta… przecież Bóg się nam objawił i osobiście zeznał o stworzeniu świata, co zresztą zgadza się z naszą intuicją, że musi by jakaś Przyczyna 5
wszystkiego… przecież wystarczy patrzeć (11) na majestat przyrody i kosmosu, by orzec, że musi być Coś, co to wszystko tłumaczy… ale niestety, intuicyjny instynkt ma wiele zwierząt (12), a człowiek dodatkowo naukową wiedzę posiada i nią się kieruje… że ilustruje się zagadnienie przysłowiową kurą i jajem… że ktoś musiał stworzyć prakurę i potem już szło… że prakura – jajo – kura – jajo – kura – jajo… i tak do dziś… że Marek Dobrzeniecki, ksiądz z zawodu, parafrazuje “cogito ergo sum” swoim porzekadłem myślę więc wierzę… wszak Słońce obracające się dookoła Ziemi własnymi oczami widzimy… 11 12
… i tak od lat istnieją powszechne dyskusje i kłótnie (13) na temat nicości naszego świata… zauważono, że zwierzęta i rośliny nie modlą się… chyba może w noc wigilijną… zwierzęta ponoć mówią…
13
… innych męczy zagadnienie, że nasz wszechświat jest ogromny, ale nie nieskończony, bo wciąż ekspanduje, więc co jest tam do czego on ekspanduje… czy do nicości?… czy jest tam przestrzeń, czas, a jakie prawa tam obowiazują?… i tak, jedna pani raz zapytała, gdybyśmy przedziwnym statkiem kosmicznym, poruszającym się z tak wielką prędkością, że dobrnelibyśmy do granicy ekspandującego wszechświata i ją przekroczyli, to czy zostalibyśmy unicestwieni w istniejącej tam nicości?… i co tu odpowiedzieć? … a podobno najszybciej podróżować może myśl ludzka, zwłaszcza w czasie snu…
… nie ma co się dziwić, że wśród wielu hipotez o tajemniczości wszechświata i nicości, jest na przykład taka jedna co mówi, że energia wszechświata jest zero, aczkolwiek składa się z wielkiej pozytywnej energii jego materii, jednak zniwelowanej przez równie wielką negatywną energię pola grawitacji… i okazuje się, że ta grawitacja to też niesamowicie zagadkowe zjawisko… czym się ciała niewidzialnie przyciągają?… no czym?… a może grawitacja istnieje nawet w nicości? … wynurza się też pojęcie unicestwienia… zrobienia z czegoś nic… i znowu temat do filozofowania… ale to już może innym razem… 6
…a Sartre (14) jest autorem słynnego dzieła “Byt i Nicość”, opublikowanego w 1943 roku… jest mnóstwo ludzi, którzy nie bardzo wiedzą o co w tym dziele chodzi… wielce filozoficzne kontemplacje nawiazują też do marksizmu, a w skrócie to, że istota ludzka składa się z samego człowieka (byt) oraz jego świadomości (nicość)… i o tym jest prawie cała książka… z tym, że autor jest, za rok 1964, laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury… jak Olga Tokarczuk (w 2019) – gloryfikatorka polskich ułomności w ukraińsko żydowskiej wersji, przybrana na czarno, jakby w stylu izraelskim i z charakterystycznymi kucykami włosów (15) – jednak, w przeciwieństwie do Olgi, Sartre odmówił przyjęcia nagrody… uzasadniając tym, że żaden człowiek nie powinien być „uwieczniony” za życia… odmówił tez przyjęcia Legii Honorowej i profesury w Collège de France. Te zaszczyty, zdaniem Sartre’a, „ograniczyłyby jego wolność”… jeden z jego cytatów jest: “Świadomość jest istniejącą naturą, która jest świadoma nicości swego bycia” – starałem się jak najlepiej przetłumaczyć oryginał: “Consciousness is a being the nature, of which is to be conscious of the nothingness of its being” – a w ogóle, był Francuzem popierającym ZSRR i jego politykę… mówią, że nagroda była gestem politycznym korzystnym dla ZSRR… literatura, walka o pokój, klimat, to noblowskie dziedziny wciąż budzące często podejrzenia… i dlatego Skłodowska, Sienkiewicz, Reymont i Rotblat wydają się być całkowicie nie podejrzani wśród 8-miu polskich noblistów…
14, 15
… nawiasem, jest też 10-ciu jakby zapomnianych laureatów nagody Nobla, którzy są w znaczący sposób związani z Polską, większość z nich jest w Polsce urodzonych (Tablica 1)…
… raz przy piwie, Miecio zauważył, nic innego jak tylko, że albo “Nobel” czuje sympatie do Żydów, albo są oni obdarzeni czymś wyjątkowym, co by wybitną zdolnością nazwać można było…
… i w ogóle Miecio po piwie bywa często upie-… uszczypliwy i zauważa, że można by kojarzyć dramatycznie wzrastający deficyt budżetowy w Kanadzie z równoczesnym usilnie wyciskanym przez rząd podatkiem za CO2… z trudem nadążając za swoimi myślami, Miecio snuje, że im więcej będzie się wydzielać CO2, tym więcej podatku i tym lepiej dziury budżetowe można łatać… z tym, że nie wiele zostanie już na walkę z ocieplaniem klimatu… może nic… o czym gawęda jest…
… Miecio raz wynalazł gdzieś instrukcję do walki z bezrobociem… oprócz takich działań jak zwiększanie liczebności buchalterów, przez utrudnianie zwykłemu podatnikowi procesu rocznego rozliczania się z podatku, była tam przede wszystkim rekomendacja rozwoju biurokracji… na przykład w jednej z rządowych instytucji badawczej, kilkanaście lat temu, było kilka zaledwie sekretarek obsługujących administrację wielu pracowników badawczych…. wiem bo sam tam pracowałem kilka lat… obecnie liczba pracowników administracyjnych przewyższa liczbę badaczy… zwiększanie liczby posłów do parlamentu (16), senatu, załóg ministerstw, przy równoczesnym zwiększaniu liczby pracowników administracyjnych w biurach obsługujących te placówki, jest też rozwiązaniem… ale wzrost biurokracji rujnuje kraj niepotrzebną pracą, wytwarzającą nic, często za wysoko wynagradzaną… Miecio umiera z ciekawości zobaczenia wskaźników podających, na przykład, wartość pracy użytecznej dla kraju w porównaniu z kosztem egzystowania odpowiedniej osobistości, instytucji, ministerstwa, etc. … obecnie wysiłki idą w kierunku uzasadniania potrzeby administrowania, nie zaś w kierunku tworzenia miejsc pracy wytwarzającej użyteczne wyniki, towary, wynalazki, technologie etc.
… w PRL-u, na uniknięcie bezrobocia, była taka metoda, że po pierwsze, praca była przymusowa, co ułatwiało też kontrolę życia obywateli, po drugie, jedną posadę, razem z pensją, dzielono na dwie posady, stąd brały się tam chorobliwie niskie płace… prawie nic nie warte…
… a nie w PRL-u, dla przykładu w Kanadzie, można też przyjrzeć się mechanizmowi sprawy rejestrowania pojazdów, które przedtem były załatwiane w państwowych jednostkach… obecnie państwo przekazało to agencjom nierządowym… wśród różnych może być to AMA – Alberta Motor Association (17)… dla obywateli koszta są takie same tylko pozornie, bo teraz jednak, obywatele płacą dodatkowo podatek GST… i co? A no w agencjach powstały nowe miejsca pracy… rządowe jednostki zmiejszyły swoje obowiązki, mogąc opierać się na pracownikach z mniejszymi kwalifikacjami, chętnie na świeżych imigrantach… w sumie bezrobocie zmniejszone, kieszeń obywatela obciążona dodatkowo… a nasi, w nadmiernej liczbie posłowie, głównie wymyślają tego typu nowe mechanizmy finansowe, by takie następne efekty osiągać… a pamiętam, w swoim czasie otrzymałem właśnie informujący mnie list rządowy, jakby cynicznie triumfujący, że udało się przekazać sprawy rejestracji samochodu agencjom przy tej samej opłacie… z tym, że o GST nie wspomnieli… a my nic wskórać tu nie możemy…
… minęły święta Bożego Narodzenia i jako żywo wizje tego świeta jeszcze nas otaczają… a dzieła wielkich malarzy (18), takich jak Michał Anioł, Leonardo Da Vinci, Boticelli, Rubens, El Greco, Goya, od wieków przedstawiają to zdarzenie i inne też, ale tylko religijne, bo malowanie niereligijnych tematów zabronione było… dlatego mamy zastraszająco mało obrazów świeckich, ówczesny stan cywilizacji przedstawiających… muzyka też tylko religijna być mogła… a nie świecka, bo taka od szatana była… do różnych zmysłów ludzkich trafiała… a nie do skupienia w Boga i księży uwielbieniu…
… i nic nie zmieniło się we wdzieraniu się w mózgi ludzkie z obrazową propagandą umacniającą i wysławiającą aktualną koncepcję władzy… od zamierzchłych czasów… starożytności… choć wtedy raczej rzeźbą… przez liczne wieki… było na świecie wymuszanie treści sztuk pięknych… jeszcze niedawno, komunizmu bogiem był najpierw Lenin, Ziemię oczyszczający (19) i nową “religię” głoszący (20)… w jego cieniu wyrastał Stalin (21), zostając potem bogiem jedynym (22)… i tylko jego można było malować i pieśni
o nim układać… lub ewentualnie o jego demokratycznie niewolniczo poddanych… robotniku, chłopie (23)… i innych służalcach (24)… nie pomnych września 1939 roku (25)…
… przyznać trzeba, że te dawne dzieła wielkich mistrzów piękne są, podczas gdy te o Leninie i Stalinie tandetą artystyczną trącą… aczkolwiek nieraz naśmiewano się też z dawnej historii, malując na przykład przejście Żydów przez Morze Czerwone (26), objaśniając ten rysunek tym, że właśnie co dopiero wszyscy przeszli i jeszcze nawet ostatniemu piętę i łydkę widać… po lewej stronie…
… i trzeba się umieć adaptować, na przykład są sytuacje, w których turysta staje się czasami szybkobiegaczem, by życie ratować…(27)
… a dla nas na Ziemi, to co tu opowiedzialem, to jest “nic” w porównaniu z tym jak człowiek może być cierpliwy jadąc krętą drogą (28), na drogi nie narzekając (29), jak jest odważny (30), nocować może w górach (31), jak podróżowac w tłumie może (32), bo dużo nas jest na Ziemi, jak wydajnie transportować towary może (33), nawet pobywać pod wodą się nie boi (34) …
… nawet kampanie wyborcze dziwne bywają… choćby w USA, gdzie Demokraci wymyślili metodę “impeachment” swego przeciwnika, Trumpa (35), … a ten, jak mu wyliczyli, ma wysokie IQ, bo 145 i rozważa więc rewanż; impeachment w stosunku do Pelosi (36), bo ta wstrzymuje przekazanie raportu do Senatu, który na tej podstawie, chce procedurę uniewinnienia Trumpa uruchomić…
… tak więc Demokraci (37) w Kongresie, wciąż nie mogący się pogodzić z przegraniem wyborów na prezydenta w 2016 roku, raport wstrzymują, bo oprócz dwóch już uchwalonych artykułów oskarżenia Trumpa, dodatkowe artykuły chcą sformułować… zażarcie walczą… i udają, że niedostrzegają wyjątkowego rozkwitu kraju… prawie rekordowego spadku bezrobocia… te sukcesy Trumpa jeszcze bardziej ich rozwścieczają… i tym zdradzają się oni, że o nic innego im chorobliwie nie chodzi jak o władzę… nie o dobro kraju…
… dziwnie znamienne jest też, że, dla dobra kraju, Polaków czasami nie było stać na króla z własnego narodu pochodzącego, lecz bywali oni obcy, a prawdziwej historii trudno sie dowiedzieć… na przykład Jagiełło (38), razem z Jadwigą pokazany, choć po polsku mówić nie umiał, królem polskim dobrym był… a za barbarzyńcę był uznawany… bo nie tylko, że wódki nie pił, ale codzienie kąpał się, choć pierwsza jego żona tylko raz do roku, ale codziennie natomiast się biczowała… a Król ponadto, miast czas na modły spędzać, to po lesie zwykł chadzać i zwierzynę z umiłowaniem podglądać…
… pisują do mnie Czytelnicy… zło w PiSie niektórzy widzą… ale co w miejsce PiSu dać?… czy jest mniejsze zło? Czy dopuścić targowiczan? … w formie gdybania piszą, że “jacyś buńczuczni młodzi się wspinają i grupują, może gdyby mieli jakiś sensowny pomysł i program, oczywiście i kompetentnych ludzi i kryształowego ! przywódcę, to kto wie?, byłoby trzecie nowe Ugrupowanie…?”… tak piszą…
… ja tedy odpowiadam smutno… że kiedyś sam próbowałem… karierą ryzykowałem… nie dało rady… prawie tyle opinii ile Polaków… każda inna… i każda jedynie słuszna… dochodziło szpiegostwo, donosicielstwo, intryga, przekupstwo… Polska jest w ruinie etycznej… ogłupiana przez zacofany Kościół… zabory, wojny, okupacja… uczyły władze nienawidzieć… a trzon patriotyczny zginął na Syberii, w Katyniu, pod Monte Casino, w Oświęcimiu i wielu, za wielu, innych miejscach… widzę czarno… trzeba wieków… lub rewolucji dyktatora… tak odpowiadam…
… a i wiele innych jeszcze dziwnych zdarzeń ma miejsce… z banalnością i umysłową prymitywnością tamtych czasów, a przy elementach komiksu pomieszanego z science fiction, w sieci NetFlixu ukazał się, żartobliwy, prawie godzinny film “The First Temptation of Chist”, 3 kadry (39) z niego wybrałem… wzbudzający wielkie oburzenie i protest przeciwko bluźnierstwu… o innych religiach też podobnie żartowano… chyba najmniej jednak z Konfucjusza… po prostu, kłopot wyznawców różnych religii jest ten, że nie mając wolności umysłu, obrażać się im wypada, gdy inni z ich wiary żartują…
… film ten wywołał protest w Polsce… więc inny mój Czytelnik pisze, zwierzając się, że choć jest zdefiniowanym agnostykiem, to z jakiegoś powodu “nie pozostaje obojętny na akcje w rodzaju tego filmu” i osądza swój pogląd na Kościół jako “dość zbieżny z wymową programu w cyklu Co chrześcijaństwo dało Polsce?”…
… ale dlaczego nie ma cyklu “Co chrześcijaństwo Polsce wzięło?” … przecież Kościół zahamował rozwój cywilizacji świeckiej… przechytrą propagandą naiwnej religii dopilnowywał tego przez wieki, żeby zaślepieni ludzie nie byli świadomi… historię Polski sprzed daty chrztu Mieszka Pierwszego wymazano…
jest pustka, nic, co nie jest możliwe… a jest od Polski wiele lepiej rozwiniętych krajów na świecie bez chrześcijaństwa… religie wychowują ludzi słabych, którzy bez nadziei żyć nie potrafią… jezeli już nawet nieść tę nadzieję to nie opartą na wyzysku finansowym… zamiast religii może być system filozoficzny, np. Konfucjusza, a nawet Buddy, jest uczciwszy… i wymaga wysiłku umysłowego człowieka… co przynosi dumę i satysfakcję… niech umysł człowieka skupia się na otaczającej nas przyrodzie, jej umiłowaniu i poznawaniu dla człowieka korzyści… z tym, że też staram się być agnostykiem… a tę “nieobojętność”, do mojej podobną, staram się wyjaśniać, ze na przykład, święto Bożego Narodzenia to święto, które wierzacych wiarą raduje, zaś innych wzruszeniem tradycją przodków wypełnia…” … tak odpowiadam…
… a pamiętam gdy będąc kilkulatkiem, zagnany do mrocznego kościoła z płonącymi świecami, słuchałem pieśni modlitewnej żałośnie zawodzonej przez klęczących naokoło… głównie były to panie, już wtedy w ciepłych moherowych beretach…
…Ile minut w godzinie,
a godzin w wieczności,
tylekroć bądź pochwalon,
Jezu, ma miłości…
… dziś sobie myślę, że słowami tej pieśni sięgano nieśmiało, może też nieświadomie, do matematycznej koncepcji nieskończoności i jej tajemnicy we wszechświecie, ćwicząc jej zrozumienie w zastosowaniu do chwały Boga…
… Wesołe Święta rozświetlają wiele miast, nie tylko Warszawę (40) lub Calgary (41)…
… tak więc tylko kilka zaledwie faktów tu wspomniałem, by ukazać jak nasz świat dziwny jest, a co dopiero nasz wszechświat, a co inne wszechświaty… a jakze dziwne jest to nic co jest pomiędzy nimi?,… Biblia o tym wszystkim milczy… co by było dziś, gdybyśmy tylko na niej polegali i nauki nie rozwijali? …kontemplacja się temu wszystkiemu należy, piwo pomaga… jak mawiają rosyjscy specjaliści: bez wodki nie rozbieriosz… więc wznieśmy świąteczny toast… na zdrowie!… i nastepny… i nastepny… ups!
… w końcu okazuje się, że z niczego całą gawędę można wysnuć…
… nic tu więcej dodać ni ująć… więc kończę…
Napisano dnia 27 grudnia 2019 roku.
*(Z wyjątkiem zdjęcia Autora 26, inne pochodzą z Internetu z podaniem ich źródła, gdy było to możliwe)
Napisz w komentarzu co na ten temat sadzisz!
Jesli podobal Ci sie ten artykul, zrób mi przyjemnosc i podziel sie nim z innymi